Znalezienie boskiej cząstki, lądowanie na Marsie, czy metoda na leczenie zespołu Downa - to zdaniem redakcji pisma Science największe nadzieje nauki w 2012 roku.
Wiele niezwykle ważnych badań zmierza ku końcowi. Zobacz, które - zdaniem prestiżowego magazynu - szczególnie warto śledzić.
1. Udane lądowanie na Marsie, albo duże kłopoty NASA
Powodzenie misji Mars Science Laboratory, która kosztowała ponad 2,6 miliarda dolarów, będzie zależało od udanego lądowania w sierpniu. Nowy sposób lądowania - najpierw za pomocą spadochronów, a w końcowej fazie - latającego dźwigu (sky crane) z napędem rakietowym - powinien pozwolić na łagodne posadzenie ważącego 900 kilogramów i zasilanego energią nuklearną łazika Curiosity na powierzchni Marsa. Dzięki temu można będzie nie tylko pobrać próbki, ale nawet wysłać je na Ziemię (transportem zajmie się kolejna misja). Jeśli lądowanie się nie uda, może to mieć katastrofalne skutki dla amerykańskiego programu kosmicznego.
2. Dowiemy się, czy istnieje boska cząstka
W ciągu najbliższego roku zajmujący się cząstkami elementarnymi fizycy albo znajdą wreszcie zapowiadany od lat Bozon Higgsa, zwany boską cząstką, albo udowodnią, że on nie istnieje (a raczej - że nie ma właściwości, które przypisuje mu obowiązująca teoria). Liczba danych zebranych dzięki Wielkiemu Zderzaczowi Hadronów w laboratorium CERN jest tak olbrzymia, że niemal na pewno pozwoli na ostateczne rozstrzygnięcie.
3. Kolejny wyścig neutrina ze światłem
Sensacyjne doniesienia o cząstkach poruszających się szybciej od światła pomiędzy siedzibą CERN w Szwajcarii a włoskim laboratorium Gran Sasso mają być w roku 2012 zweryfikowane podczas eksperymentu MINOS - tym razem neutrina pokonają 735 kilometrów z Fermilabu (Fermi National Accelerator Laboratory w Batavii w Illinois) do kopalni Soudan w Minnesocie. Eksperyment ma zostać przeprowadzony na początku roku. Jest on niezbędny, ponieważ neutrina bardzo nieznacznie wyprzedzają światło.
- To nie jest tak, że neutrina pędzą dwa razy szybciej niż powinny. Różnica jest na poziomie 10 do minus piątej, co oznacza, że ta nadwyżka jest naprawdę maleńka. Jeszcze lepiej popatrzeć na to z punktu widzenia tego brakującego czasu czy odległości. A brakuje nam około 60 nanosekund, przy czym nanosekunda to jednomiliardowa część sekundy. Ten deficyt jest więc bardzo mały - tłumaczył w rozmowie z Tech.Money.pl Paweł Bruckman de Renstrom, Instytut Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk (przeczytaj całość). - Albo nam brakuje więc 60 nanosekund, czyli neutrina przybywają 60 nanosekund za wcześnie, albo mierzona odległość nie zgadza się o około 18 metrów, na 750 kilometrów całej trasy. W momencie, kiedy odchyłka jest tak mała, to w naturalny sposób powstaje pytanie, czy sam pomiar nie jest obarczony pewnym błędem, który tłumaczyłby ten wynik.
